Nazywam się Ula Baranek i jestem uczennicą klasy 3 EG w Zespole Szkół Technicznych w Bytomiu. Interesuję się wieloma różnymi rzeczami, ale nie mam jednej konkretnej pasji, którą rozwijam. Dlatego wyjazd realizowany przez Erasmus+ był dla mnie idealny. Dzięki niemu mogłam poznać kulturę Hiszpanów, dowiedzieć się jak żyją, pracują czy też co jedzą.
Jak tylko dowiedziałam się o projekcie zagranicznych praktyk, wiedziałam, że będę chciała wziąć w nich udział. Teraz kiedy już na nich jestem, w żadnym stopniu nie żałuję. Mieszkanie w innym kraju, u obcych rodzin, pracowanie w firmie, której też się wcześniej nie znało jest pewnym wyzwaniem ale na pewno wartym przeżycia. Dzięki projektowi Erasmus + podszkoliłam swój język angielski, zaczęłam się uczyć hiszpańskiego, nauczyłam się radzić sobie w nowych sytuacjach i co najważniejsze zdobyłam doświadczenie w swoim zawodzie. Odbywając swoje praktyki w Polsce nie zdobyłabym takiej wiedzy jak w Hiszpanii, doświadczenie zdobyte tutaj jest nie do powtórzenia. Gdybym miała możliwość ponownego skorzystania z tego projektu, nie zastanawiałabym się długo tylko od razu podjęłabym ta samą decyzję. Natomiast Sewilla będzie jeszcze długo dobrze mi się kojarzyć.
Jak tylko dowiedziałam się o projekcie zagranicznych praktyk, wiedziałam, że będę chciała wziąć w nich udział. Teraz kiedy już na nich jestem, w żadnym stopniu nie żałuję. Mieszkanie w innym kraju, u obcych rodzin, pracowanie w firmie, której też się wcześniej nie znało jest pewnym wyzwaniem ale na pewno wartym przeżycia. Dzięki projektowi Erasmus + podszkoliłam swój język angielski, zaczęłam się uczyć hiszpańskiego, nauczyłam się radzić sobie w nowych sytuacjach i co najważniejsze zdobyłam doświadczenie w swoim zawodzie. Odbywając swoje praktyki w Polsce nie zdobyłabym takiej wiedzy jak w Hiszpanii, doświadczenie zdobyte tutaj jest nie do powtórzenia. Gdybym miała możliwość ponownego skorzystania z tego projektu, nie zastanawiałabym się długo tylko od razu podjęłabym ta samą decyzję. Natomiast Sewilla będzie jeszcze długo dobrze mi się kojarzyć.
Pracuję w firmie MRW zajmującej się usługami kurierskimi. Znajduje się ona bardzo blisko miejsca gdzie mieszkam, dlatego swój dzień w pracy zaczynam od około 10 minutowego spaceru. Wykonuje tam biurowe prace czyli idealne zajecie dla technika ekonomisty. Pracuje tam 5 dni w tygodniu po 6 godzin dziennie. Do moich obowiązków należy ogólnie pojęta inwentaryzacja, praca z dokumentami czy też z asortymentem firmy. Praktykę w tej firmie odbywam wraz z kolegą z klasy a oprócz nas pracuje tam jeszcze parę osób z czego trzy z nich przebywają cały czas w biurze. Komunikacja jest znacznie ułatwiona dzięki temu, że nasza szefowa mówi po angielsku, ale też codzienne przysłuchiwanie się hiszpańskim rozmowom i pracowanie na hiszpańskim programie spowodowało, że podłapałam parę słówek. Bardzo podoba mi się moja praca ponieważ oprócz jedynie biurowych zajęć, znalazło się parę okazji aby pomóc w firmie w bardziej technicznych sprawach jak pakowanie czy sortowanie paczek. Atmosfera jest również pozytywna, każdy pracownik jest dla nas miły i otwarty. Podczas naszych codziennych zajęć powtarzamy sobie słówka, które nauczyliśmy się na kursie języka hiszpańskiego, co bardzo spodobało się naszej szefowej. Praca w takiej firmie jest dla mnie przydatna bo uczy jak przedsiębiorstwo działa od środka, jakie są relacje w firmie i poza nią np. ze swoją konkurencją czy klientami. MRW pokazuje mi jak w praktyce wiedzę, którą miałam tylko w teorii przedstawioną w szkole. Uważam, że praca w tej firmie jest głównie dla mnie nauką, która na pewno przyda mi się w przyszłości w kolejnej pracy oraz w szkole aby łatwiej przyswoić pewne ekonomiczne pojęcia.
Pracuję w firmie MRW zajmującej się usługami kurierskimi. Znajduje się ona bardzo blisko miejsca gdzie mieszkam, dlatego swój dzień w pracy zaczynam od około 10 minutowego spaceru. Wykonuje tam biurowe prace czyli idealne zajecie dla technika ekonomisty. Pracuje tam 5 dni w tygodniu po 6 godzin dziennie. Do moich obowiązków należy ogólnie pojęta inwentaryzacja, praca z dokumentami czy też z asortymentem firmy. Praktykę w tej firmie odbywam wraz z kolegą z klasy a oprócz nas pracuje tam jeszcze parę osób z czego trzy z nich przebywają cały czas w biurze. Komunikacja jest znacznie ułatwiona dzięki temu, że nasza szefowa mówi po angielsku, ale też codzienne przysłuchiwanie się hiszpańskim rozmowom i pracowanie na hiszpańskim programie spowodowało, że podłapałam parę słówek. Bardzo podoba mi się moja praca ponieważ oprócz jedynie biurowych zajęć, znalazło się parę okazji aby pomóc w firmie w bardziej technicznych sprawach jak pakowanie czy sortowanie paczek. Atmosfera jest również pozytywna, każdy pracownik jest dla nas miły i otwarty. Podczas naszych codziennych zajęć powtarzamy sobie słówka, które nauczyliśmy się na kursie języka hiszpańskiego, co bardzo spodobało się naszej szefowej. Praca w takiej firmie jest dla mnie przydatna bo uczy jak przedsiębiorstwo działa od środka, jakie są relacje w firmie i poza nią np. ze swoją konkurencją czy klientami. MRW pokazuje mi jak w praktyce wiedzę, którą miałam tylko w teorii przedstawioną w szkole. Uważam, że praca w tej firmie jest głównie dla mnie nauką, która na pewno przyda mi się w przyszłości w kolejnej pracy oraz w szkole aby łatwiej przyswoić pewne ekonomiczne pojęcia.
Gdy przyjechałyśmy do Sewilli, zostałyśmy miło zaskoczone przez małżeństwo (Rocio i Antonio), które podwiozło nas do samego centrum miasta gdzie znajdowało się mieszkanie. Jego lokalizacja jest świetna, bo znajduje się 2 minuty pieszo od Setas de Sevilla czyli sławnych sewillijskich grzybów, które są miejscem spotkań przeróżnych osób przez cały dzień. Mieszkamy we dwójkę w małym pokoju, który jest wyposażony w dwa łóżka, szafę oraz dodatkowe dwie szafki (w tym jedną nocną). Choć jest on mały całkowicie nam wystarcza i nie potrzebujemy niczego więcej. Obok nas w drugim pokoju mieszkają dwie Amerykanki, które przyjechały do Hiszpanii na jeden semestr. Oprócz nich mieszkają z nami wcześniej wspomniani Rocio i Antonio oraz ich syn Jorge. Odbywamy naszą praktykę w lutym, który nawet w Hiszpanii nie jest ciepły, ale rodzina stara się jak najlepiej o nas zadbać dlatego często pyta czy nie marzłyśmy w nocy i proponują nam dodatkowe ogrzewanie. Jedzenie hiszpańskie znacznie różni się od polskiego a w szczególności od kuchni śląskiej, ale choć potrafi początkowo zaskoczyć można się do niej przyzwyczaić. Rodzina po każdym obiedzie, kolacji czy śniadaniu pakowanym na wycieczkę pyta nas czy nam smakowało. Rocio zapamiętuje co lubimy i gotuje nam to ponownie. Komunikacja w naszym nowym domu jest znacznie ułatwiona przez to, że Rocio mówi po angielsku tak jak jej syn Jorge, Amerykanki mówią też po hiszpańsku, a Antonio pomimo tego, że komunikuje się jedynie po hiszpańsku świetnie dogaduje się z nami na migi. Mieszkanie tutaj nie sprawia nam żadnych problemów, w domu panuje przyjemna atmosfera a podczas wspólnych obiadów jest zawsze o czym porozmawiać. Początkowo bałyśmy się u kogo będziemy mieszkać czy też jakie zastaniemy warunki, ale zostałyśmy miło zaskoczone i nie zamieniłybyśmy naszego tymczasowego domu na żaden inny.
Gdy przyjechałyśmy do Sewilli, zostałyśmy miło zaskoczone przez małżeństwo (Rocio i Antonio), które podwiozło nas do samego centrum miasta gdzie znajdowało się mieszkanie. Jego lokalizacja jest świetna, bo znajduje się 2 minuty pieszo od Setas de Sevilla czyli sławnych sewillijskich grzybów, które są miejscem spotkań przeróżnych osób przez cały dzień. Mieszkamy we dwójkę w małym pokoju, który jest wyposażony w dwa łóżka, szafę oraz dodatkowe dwie szafki (w tym jedną nocną). Choć jest on mały całkowicie nam wystarcza i nie potrzebujemy niczego więcej. Obok nas w drugim pokoju mieszkają dwie Amerykanki, które przyjechały do Hiszpanii na jeden semestr. Oprócz nich mieszkają z nami wcześniej wspomniani Rocio i Antonio oraz ich syn Jorge. Odbywamy naszą praktykę w lutym, który nawet w Hiszpanii nie jest ciepły, ale rodzina stara się jak najlepiej o nas zadbać dlatego często pyta czy nie marzłyśmy w nocy i proponują nam dodatkowe ogrzewanie. Jedzenie hiszpańskie znacznie różni się od polskiego a w szczególności od kuchni śląskiej, ale choć potrafi początkowo zaskoczyć można się do niej przyzwyczaić. Rodzina po każdym obiedzie, kolacji czy śniadaniu pakowanym na wycieczkę pyta nas czy nam smakowało. Rocio zapamiętuje co lubimy i gotuje nam to ponownie. Komunikacja w naszym nowym domu jest znacznie ułatwiona przez to, że Rocio mówi po angielsku tak jak jej syn Jorge, Amerykanki mówią też po hiszpańsku, a Antonio pomimo tego, że komunikuje się jedynie po hiszpańsku świetnie dogaduje się z nami na migi. Mieszkanie tutaj nie sprawia nam żadnych problemów, w domu panuje przyjemna atmosfera a podczas wspólnych obiadów jest zawsze o czym porozmawiać. Początkowo bałyśmy się u kogo będziemy mieszkać czy też jakie zastaniemy warunki, ale zostałyśmy miło zaskoczone i nie zamieniłybyśmy naszego tymczasowego domu na żaden inny.